Wieczór jest pełen białej ziemi
i czarnego nieba.
I teraz już wiem...
przez drzewa
wyciągające szronowe palce
gałązek...
Że we mnie trwasz...
Nad kopułami krzewów
okrytych chochołami śniegu
unoszę Twoją twarz...
Zaczynam rozumieć w tę noc
bez gwiazd
że trzeba mi tworzyć Twój głos
nad wiatr...
Opuszczam głowę,
aby dotknąć włosami wizji Twych rąk.
Czy wiesz, że mi zimno,
że mi brak - tych rąk....
I dopóki nie zamienię ich ustami
w dotyk,
przestrzeń nie będzie inną
od tęsknoty...